Historia ta zaczyna się w 2016 roku. Bóg pomaga mi wyzdrowieć z poważnej choroby, zdaję maturę pomimo zaległości w szkole. Coraz bardziej zaczynam dostrzegać, jak wiele rzeczy Bóg zmienił w moim życiu w ostatnim czasie, zaczynam obserwować młodzież, która angażuje się w życie Kościoła i zauważam, że też bym tak chciała – służyć Bogu i formować się we wspólnocie. Wciąż jeszcze kieruje mną lęk. To były początki nawracającej się wierzącej, tak to nazywam, bo zawsze byłam wierząca, lecz moja wiara potrzebowała zdecydowanego ożywienia. Po chorobie wiedziałam, że coś się w tym temacie zmieniło.

Lednicę 2016 obejrzałam w telewizji, bo jak to tak, nikogo nie znam, a pojadę? Nieee. Zostanę sobie spokojnie w domu. Lednica na kanapie. Rozpoczyna się czas przygotowań do ŚDM, a ja nadal na kanapie, bo wiadomo nikogo z wolontariuszy nie znam, więc nie będę się angażować, zresztą boję się jakoś wejść w to grono, które wtedy wydawało mi się zamknięte, choć nie dostrzegałam, że to sama ja byłam zamknięta i nie chciałam zrezygnować z niczego, co było wygodne wyłącznie dla mnie, nadal nie potrafiłam się przełamać. ŚDM w Krakowie obejrzałam w telewizji – jakby inaczej, Lednica w TV, to i ŚDM w TV – na kanapie. Choć wtedy już wiedziałam, że za chwilę z tej kanapy zejdę, bo byłam zapisana na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Jak na mnie było to dziwne, bo ludzi, którzy w niej szli znałam tylko z widzenia, jednak Bóg dał odwagę na ten samotny skok na głębię. Miałam za co mu dziękować, więc stwierdziłam, że i z brakiem znajomych, jakoś będzie. Bóg zabierał z każdym dniem lęk przed wyjściem z mojego wygodnego miejsca. I nagle słowa papieża Franciszka, które jeszcze bardziej zmobilizowały mnie do zmiany swojego życia – parafrazując – Porzuć swoją kanapę i idź za Jezusem, bo tylko w ten sposób będziesz szczęśliwy. Uderzyło mnie to w sam środek serca.

Na pielgrzymce poznałam wspaniałych ludzi, nowych znajomych. Po pewnym czasie dołączyłam do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, które rozpoczynało działanie w mojej parafii, jako kontynuacja działania po ŚDM. Było tam kilka osób z pielgrzymki, co jakoś dodawało mi odwagi. Nagle okazało się, że wszystkich, których kiedyś obserwowałam znam, że rozmawiam z nimi i co najważniejsze, że mam z kim jeździć na młodzieżowe wydarzenia. Nadchodzi 3 czerwca 2017 roku, XXI Spotkanie Młodych LEDNICA 2000 pod hasłem „Idź i kochaj!” – moja pierwsza Lednica, prawdziwa Lednica bez kanapy, z ekipą młodzieży z mojego miasta. Ogromne pole, a na nim tysiące młodych uśmiechniętych twarzy, tysiące osób, które modlą się, śpiewają, tańczą, są pełni radości, a to wszystko dla i dzięki Bogu. Bicie serca przyspieszyło. Oczy widzące tak często cztery ściany nagle zobaczyły ogromną przestrzeń. Wokół słowa idź i kochaj, idź nie stój w miejscu, czas zacząć dzielić się tym co uczynił Bóg w Twoim życiu, czas zacząć dzielić się Jego Miłością, czas kochać. Dostaję propozycje od koleżanki, aby pójść w procesji, która oficjalnie otwiera XXI Spotkanie Młodych LEDNICA 2000, jako przedstawicielka Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Stanęłam w samym sercu Pól Lednickich, na drodze prowadzącej do Bramy Ryby, Bramy III Tysiąclecia. Wokół nieogarniony tłum, a w uszach rozbrzmiewający Hymn III Tysiąclecia. Bicie bębnów, które nadawało każdemu mojemu kolejnemu krokowi coraz większego sensu. A serce bije coraz mocniej, a Brama coraz bliżej. Idę. Idę a rok temu siedziałam na kanapie bojąc się świata, który zabierze mi to co jest dla mnie takie wygodne – moja pychę. Czułam się jak żołnierz pośród Bożego wojska, którego dowódca jest najdoskonalszy we wszechświecie, bo jest miłosiernym Bogiem.

Uświadomiłam sobie właśnie wtedy, że gdy ja wykonałam jeden krok w stronę propozycji Boga względem mojego życia, On zrobił tysiące następnych kroków by doprowadzić mnie tu gdzie teraz jestem, bym poszła po tej drodze i zrozumiała wreszcie, że moje miejsce nie jest na kanapie, że mam iść i kochać, bo inaczej przegapię życie i zmarnuje dary jakie otrzymałam od Boga. Czym jest dla mnie Lednica? Miejscem, w którym dotarło do mnie jak potężny jest Bóg, jak wspaniałe są jego plany wobec mnie, miejscem, w którym uczę się pokory. Tam porzucam paraliżujący mnie strach i otwieram się na Bożą łaskę, na ludzi, którzy są obok mnie. Na Lednicy moje łzy zawsze mają głębszy sens, a mój uśmiech zawsze jest prawdziwy. Nie bój się, Bóg mówi „Wiesz, że Cię kocham” , a przecież Jego miłość zawsze jest prawdziwa, zawsze chce Twojego dobra. Wstań z kanapy i pojedź na Lednicę. Skoro Bogu udało się wyciągnąć tam takiego wiecznego kanapowca, jak ja, to i Ty wcześniej, czy później się tam znajdziesz. Oby to wcześniej, oby to było już w tym roku. Do zobaczenia na Lednicy!
Domcia

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *