Od kilku lat pierwsza sobota czerwca w moim kalendarzu zarezerwowana jest na „Lednicę”.
Możliwość spędzenia całego dnia z przyjaciółmi to zawsze świetna opcja. Ogólna atmosfera,
panująca na Polach, zawsze do mnie przemawiała: muzyka, tańce, zabawa – kto był ten
rozumie. Jednak żadne z poprzednich spotkań nie odcisnęło na mnie takiego śladu jak
zeszłoroczne.
Sobota rano, ostanie egzaminy przed obroną pracy magisterskiej, po nich w auto i na Lednicę!
Jestem na polach około 12 – no i się zaczęło. Pozornie tak samo, jak co roku. Dotarłem do
swoich przyjaciół, rozłożyłem rzeczy i tradycyjnie poszliśmy pod krany lać się wodą: dużo
śmiechu i zabawy. Cały czas spod Ryby przypominano o napełnianiu butelek do obmycia
nóg. Później spotkanie ze znajomymi, którzy na Pola zjechali z różnych stron kraju – Lednica
to jeden z punktów. gdzie przyjeżdża się również po to, aby spotkać osoby poznane podczas
różnych imprez chrześcijańskich. O 15 obowiązkowo Koronka! Czas coś zjeść, pójść do
spowiedzi i przygotowywać się do Eucharystii. W tle nadal komunikaty o wodzie do obmycia
nóg. Rodzi się myśl, że to chory pomysł…jak mam myć sobie stopy? Po co? przecież to rola
księdza w Wielki Czwartek!
No nic! Będzie trochę śmiechu, jakoś to przepękam.
Przede Mszą bp. Ryś kieruje do nas słowo odnośnie tego obmycia. Mówi, że nie mamy z tego
robić szopki – tylko potraktować to serio. Myślę sobie: „No nieźle…czyta w myślach” Ale to
nic. Dalej będzie śmiesznie.
Czas na obmycie nóg. Wszystko zaczyna się zgodnie z planem – jest śmiesznie ale…
No właśnie ale.. dochodzi do mycia sobie stóp i kiełkuje we mnie myśl, że to w ogóle nie jest
śmieszne, że to tak naprawdę jest głębokie wejście w relację z drugim człowiekiem – z
przyjacielem. Nie mogę już zrobić dla niego więcej, bardziej mu służyć – i odwrotnie; on,
odwzajemniając gest, pytając „Czy jesteś gotów, abym obmył Ci stopy?”, wyraża swoje
uniżenie, które jest tylko z pozoru samym uniżeniem. Tak naprawdę obie osoby dzięki temu
wynoszą swoją relację na wyżyny.
Najbardziej chwytające za serce w całym obrzędzie było to poczucie niezręczności, kiedy to
Twój przyjaciel klęczy przed Tobą. Przecież znamy się od dawna, znamy się bardzo, jednak
nigdy nie było między nami takiej więzi, takiej intymności.
Pierwsza myśl: dziwny pomysł, przypisany wydawałoby się księżom, uświadomił mi, ile
znaczą dla mnie przyjaciele i ile brakuje w moim życiu właśnie takich gestów uniżenia przed
ludźmi. 

Krzychu

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *