extremalnieDK

5 tygodni temu

Spokojny wieczór. Przeglądam internet tym razem bez jakiegoś celu. Na FB jeden ze znajomych księży udostępnia wydarzenie EDK Mogilno Gniezno, no i się zaczęło. ..

Pierwszy telefon do Krzycha (szedł w zeszłym roku) odebrał  i jakby wiedział po co dzwonię, już wypełniał formularz, po rozmowie zrobiłem to samo.

Przygotowania. 

Bieganie i długie dystanse rowerem nie są mi obce. Mimo to postanawiam zwiększyć ilość treningów. Każdy z nich kończył się tym samym pytaniem „Co z przygotowaniem duchowym, przecież to nie maraton? „odpowiedz zawsze taka sama – jutro sobie odpowiesz…

Praca.

Prawie dwa tygodnie jestem sam w biurze. Pozostali zmagają się z chorobą swoją, lub swoich dzieci. Zaczynam słuchać wykładów i programów TV związanych z wiarą, cierpieniem, przemijaniem. Wpływa to nawet pozytywnie na moją pracę i przygotowuje duchowo na to czego chce się podjąć. 

Weekend przed EDK – IV szkolenie wolontariuszy ŚDM. Prowadzę warsztaty. Po zakończeniu sporo rozmów. Dużo dobrych informacji. Postanawiam, że na EDK będę odmawiał różaniec, to na pewno mi pomoże iść.

2 dni przed EDK. Choroba młodszego syna. Mały trafia do szpitala. Ogólnie jakoś ten rok nie rozpieszcza mojej rodziny. Iść? Organizuje wszystko tak, żeby miało ręce i nogi i każdy czuł się bezpiecznie, dobrze. Odpowiedź: nawet się nie zastanawiaj – idź. 

Pociąg do Mogilna. Dużo znajomych twarzy. Pojawia się drobna niepewność…

Spowiedź.  Przed mszą  podano informację o możliwości przystąpienia do spowiedzi. Ustawiam się w kolejce z myślą, że nie ogarnę tej trasy zanim do niej nie przystąpię. 

Wyjście. Ruszamy – pierwsza stacja. Nerwowo szukam rozważania w przygotowanej przez organizatorów książeczce. Nie skupiam się. Grupa, z którą idę formuje się do pójścia dalej. Pojawia się niezadowolenie, idziemy. Dochodzimy do stacji drugiej. Czytam już spokojniej, ale chyba jeszcze bez głębszego zrozumienia… Idziemy.

Wyjście z Mogilna. Coraz mniej latarni. Coraz większa ciemność. Zapalamy latarki. Tempo szybkie. Zaczyna mnie ściskać w klatce. Dziwne, bo nigdy nie miałem z tym problemu. Dociera do mnie, na co się zdecydowałem. 

extremalnieDK2

Strach. Idziemy polem, zaczyna wiać i pada. Myślę sobie ironicznie – świetnie. W głowie pojawia się niepewność i bezradność. Głupio się cofać. 

Przełom. Stacja trzecia. Pierwszy upadek. Zaczynam czytać. To co śledzę oczami, rozpoznaje jakbym sam to pisał. Postanawiam się z NIM dogadać. W zasadzie nie zadaje pytań. Stwierdzam fakty. Ja pomagam nieść Twój krzyż , ale Ty łap się też za mój i na pewno damy radę do końca.  Po drugie – musimy rozmawiać. 

Przygotowane przez różne osoby rozważania do każdej stacji wyglądają tak jakbym to ja je pisał na podstawie swojego życia. Kończąc czytać zaczynam czasami do Niego mówić. I tak kroczymy. Czasami chwytam za różaniec, intencje sypią się jak z rękawa, idzie się jakby lżej.

3:40. Ruszamy ze stacji dziesiątej. Robie zdjęcie i wysyłam do kolegi z informacją, że w zasadzie zaraz koniec. Podchodzimy pod górkę. W oddali widać os. Winiary. W głowie przemyka myśl o tym, że zaraz się położę, że to rzeczywiście pomału koniec. Ludzie idący przede mną zaczynają skręcać w lewo. Myślę – o co chodzi przecież cel przed nami. Wczytuje się w plan i widzę, że ludzie przede mną idą dobrze.  Pojawia się gniew i osłabienie.  Kolejna stacja. Spada mi motywacja. Idę dalej, jakoś tak na własne życzenie podążam sam…

Docieramy do stacji dwunastej. W głowie pojawiają się myśli, żeby odpuścić. Dalszy przebieg trasy znam bardzo dobrze. Szukam rozwiązania, którędy najszybciej byłoby do domu. Pojawia się jednocześnie wołanie. Coraz głośniejsze. Proszę Go żeby dał mi swoją dłoń, przecież umawialiśmy się , że idziemy razem do końca.

Mijamy jezioro. Dzień budzi się do życia. Świergot ptaków i jakby zapach wiosny. Pojawia się myśl, czy organizatorzy mogli zaplanować takie  namacalne odczuwanie tego co się zaraz z Nim stanie po złożeniu do grobu….

Katedra. Ogarnia mnie spokój. 

Teraz już wiem po co był mi ten czas. Na codzień prowadzę ekstremalne życie. Kalendarz wypchany po brzegi,  każdego dnia. Jak inaczej mógłbym z Tobą przeżyć ten czas drogi krzyżowej, jak nie ekstremalnie.

Szymon DrzewieckiextremalnieDK3

dziękujemy za świadectwo i podpowiedź dla nas.

 sekcja medialna

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *